Prokuratura chce uchylenia immunitetu sędzi Beacie M. Grozi jej do 10 lat więzienia
PK zamierza postawić jej zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Czyny te są zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności.
Korupcyjny układ w sądzie
Jak ustalono w śledztwie, sędzia Beata M. przyjęła wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać. Datowana na 11 lutego 2013 roku umowa na przygotowanie opracowania „Windykacja należności sądowych w aspekcie wydziału karnego” miała charakter fikcyjny. Służyła ukryciu wyprowadzenia środków Skarbu Państwa. Została podpisana w porozumieniu z ówczesnym Dyrektorem Sądu Apelacyjnego w Krakowie Andrzejem P. i za zgodą ówczesnego prezesa tego sądu Krzysztofa S. Będące przedmiotem umowy opracowanie dla sądu nigdy nie powstało.
Ujawnienie przestępstwa jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. W jego efekcie były dyrektor krakowskiego sądu Andrzej P. został oskarżony o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która wyprowadziła z tego sądu prawie 35 milionów złotych. Były prezes sądu Krzysztof S. odpowiada w osobnym procesie za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przyjmowanie korzyści majątkowych. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 56 osób, w tym 10 byłych dyrektorów sądów z apelacji krakowskiej i wrocławskiej.
W związku z fikcyjną umową prokuratura zamierza postawić sędzi Beacie M. zarzuty przywłaszczenia środków publicznych i działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Wyrok za telefon
Prokuratura chce przedstawić sędzi także zarzuty naruszenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego i przyjęcia korzyści majątkowej w związku korzystnym dla oskarżonego wyrokiem, który wydał skład orzekający pod jej przewodnictwem. Jak ustalono w śledztwie, oskarżony o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu swojej żony Marek B. przed wydaniem wyroku w swojej sprawie skontaktował się z sędzią Beatą M. i uzyskał od niej zapewnienie, że rozstrzygnięcie sądu będzie dla niego pomyślne.
W rezultacie skład sędziowski pod przewodnictwem Beaty M. warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego, a on sam – jak wynika z zeznań świadków – opowiadał, że sędzia „jest super kobietą, bo bardzo pomogła mu w załatwieniu jego sprawy”. W zamian Marek B. przekazał sędzi telefon komórkowy.
Spotykając się z oskarżonym i obiecując mu korzystny wyrok, Beata M. sprzeniewierzyła się ustawowej i konstytucyjnej zasadzie bezstronności, obiektywizmu i niezawisłości sędziowskiej.